Denali - początki
A zatem stało się! Ruszyła wyczekana wycieczka na Denali. Mieliśmy trochę przygód na starcie - trzeba było mocno przepakować sprzęt, żeby zaakceptowali nadbagaż. Ale po kilku próbach udało się. Oczywiście to na mnie trafiło, chłopaki przeszli bez przeszkód. Amerykanie są pogodni i otwarci. Pytają nas o to gdzie jedziemy, bo swoim strojem wyróżniamy się z chodnikowej ciżby. Ktoś tam rzucił, że mamy duże bagaże. Jakież byłoby jego zdziwienie, gdyby się dowiedział, że to są nasze podręczne torebki, a prawdziwy bagaż leży pod pokładem samolotu. I czeka na swoje pięć minut, pięć kropli potu.