Druga w nocy, oczy sie zamykaja, jestesmy nieco zmuleni kilkoma godzinami jazdy w autobusie. Stoimy w kilku rzedach w strefie kontroli bagazu na granicy z Chile. Pomiedzy nami biega pies, duze bagaze wjezdzaja na tasme. Nagle ktos krzyczy: - Ten duzy plecak, czyj to? Zglaszam sie i podchodze do lady. - Co masz w tym plecaku, otworz. Czy masz jakies jedzenie? - Tak, suszone: liofilizaty i musli. - Na pewno tylko suszone? Pokaz mi! Wyciagam po kolei wymienione produkty. - Hm... Musli, tak. Suche jedzenie... Gosc stoi przede mna chwile, zastanawia sie, przerzuca kolejne liofy i sprawdza sklad. - No dobra. Mozesz isc. Blyskawicznie probuje spakowac trzydziestokilogramowy plecak, ludzie patrza mi na rece kiedy przekladam kolejne warstwy. Znowu ustawiaja nas w rzedach, nikt nic nie mowi, nie wiemy na co czekamy. W koncu gosc mowi: - Bagaze podreczne, torebki i inne rzeczy na tasme! Idziemy w kolejce do tasmy kazdy zostawia co tam ma pod reka. - Ten maly plecak, czyj to? Zgla