Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2012

Piesn na wyjscie

Bracia i siostry, Wrocielem z nijakiego safari. Czas na pakowanie plecaka i powrot do domu. Jaka to byla impreza? Jej glownym celem bylo Kili, cala reszta to wypelniacz, ktory mial skutecznie zapchac zapasowe dni przeznaczone na 'nieprzewidziane okolicznosci' podczas wspinaczki. Gora, Ta Gora, jest wspaniala. Dosc latwa jak na prawie szesc kawalkow w pionie, co jednakowoz w zaden sposob nie odbiera jej urody. To bylo fajne szesc dni; w dobrych okolicznosciach przyrody. Trzeba jednak przyznac, ze pod wzgledem spolecznym to maly dramat. W zwiazku z podobnymi zainteresowaniami i brakiem konfliktu interesow zazwyczaj w gorach panuje jednosc - bardzo latwo nawiazac znajomosc, pelno ludzi gadatliwych i chetnych do pogawedki - w gorach nigdy nie jestes sam. Tymczasem na Kili to cos w rodzaju duzej bandy indywidualistow pozamykanych w swoich namiotach kuchennych. Ciezka sprawa. Udalo mi sie skumplowac z kilkoma bialasami, ale faktem jest, ze mialem wiecej tymczasowych przyjacio

Safari

Podczas trzydniowego safari odwiedzilem trzy parki narodowe: Ngorongoro, Lake Manyara, Tarangire. Co by tu o tym napisac... Napatrzylem sie na przyrode, zwierzeta, dzungle, ladne krajobrazy i takie tam inne rzeczy, ktore mozna zobaczyc w zoo o powierzchni kilkunastu tysiecy km do kwadratu. Dobre to dla emertow z dlugimi teleobiektywami, ktore kosztuja mniej wiecej tyle, ile wydalem podczas dekady podrozowania z plecakiem na grzbiecie. Niemniej jednak trzeba przyznac, ze widok polujacego geparda robi wrazenie. Taka tajemnica zycia i smierci w praktyce ;-). Buja sie w tych rejonach mnostwo bialasow w furgonetkach z otwieranym dachem, spia w zaleznosci od budzetu: w luksusowych chatach, namiotach, zwyklych hotelach. Ja spalem w namiocie, przed ktorym znalezlismy (z poznanymi na wyrypie Austriakami) skorpiona. Tej nocy buty polozylem na ramie lozka a przed zalozeniem spojrzalem do srodka. To chyba tyle wrazen na dzis. 

Kili me softly with this slope

Bujamy do gory, wylaczone swiatlo, na pol zlamany ksiezyc wyrzyna nasze postacie na trupiobladym stoku, dwa czarne ludziki ograbione z trzeciego wymiaru. Kilimandzaro zdobyte 15 stycznia roku panskiego ostatniego, czyli 2012. Atak nocny. Na szczycie stanelismy o godzinie 5:31.

Trek

Jutro, okolo 10 rano, ruszam na treking, 6 dni i 5 nocy na terenie parku. Ide tak zwana Machame Route, jej harmonogram mozna znalezc latwo w necie. Wybralem ja, bo ma jeden dzien aklimatyzacyjny z wejsciem na 4500 i spaniem na 3900. To zwieksza szanse powodzenia. Jestem podjarany jak diabli, jakis czas temu przez mysl by mi nie przeszlo, ze bede deptal najwyzsza gore Afryki. Zatem bracia i siostry: do uslyszenia, najblizszy kontakt - najprawodpodobniej za 6 dni. Planowany powrot do Moshi: 16 stycznia.

Okey, hakuna matata

Pierwsze wrazenia po przyjezdzie do serca Czarnej Afryki sa jak najbardziej pozytywne. Ludzie mili, nieagresywni, jak na razie pomocni. Na ulicach spokojnie, wrecz leniwa atmosfera. Malo jest tutaj Helloumajfrendow. Autochtoni raczej nie zwracaja na mnie uwagi, ale usmiechaja sie z daleka, czasem ktos zamacha, niektorzy cos zagadaja. Bardzo wiele osob mowi po angielsku, praktycznie nie mam problemow komunikacyjnych. Dzisiaj spotkalem ludka, ktory co chwila wtracal tekst: 'okey, hakuna matata' przeciagajac przy tym zabawnie samogloski. Oczywiscie to naganiacz, ktorego 'wujek' prowadzi agencje wysylajaca ekipy na Kilimandzaro. Zostalismy kumplami, mam go odwiedzic 'maybe later'. Pelno tutaj takich agencji, ale ja swoja juz mam. Jak do tej pory - wszystko super, wlasciciel agencji wydaje sie byc rzetelny i uczciwy. Udalo mi sie calkiem dobrze zbic cene, wiec jestem zadowolony z targowania. Czas pokaze, czy usluga bedzie na odpowiednim poziomie. Mi zalezy na go

Podróż

Po 36 godzinach podróży, nieco okraszonych przygodą, dotarłem do Moshi, miejscowości leżącej na północnych stokach Kilimandżaro. Zabawa zaczęła sie w pociągu relacji Kraków-Poznań. Nasz przewoźnik, znany z tego, że dba o odpowiedni poziom rozrywki dla swoich klientów, teraz również nie zawiódł. W połowie pociągu, którą wylosowałem, nie działało ogrzewanie, a w trakcie jazdy nie dało się przejść do sąsiedniej połówki. Zatem po zajęciach z krioterapi miałem krótki sprint po peronie, a połowa jednostki została odłączona. Potem gosc, ktory mial mnie zawiezc w nocy na lotnisko w Berlinie zadzwonil i niefrasobliwie poinformowal mnie, ze zmienila sie godzina odjazdu busa. W rezultacie na lotnisku bylem na styk, obgryzwlszy swoje palce wprzody. Linie lotnicze rowniez nie proznowaly. Samolot relacji Amsterdam - Nairobi odlecial z opoznieniem godzina i dwadziescia minut, czyli dokladnie tyle, ile mialem na przesiadke na samolot do Moshi. Jak latwo sie domyslic ledwie zdazylem i po raz pierws

Pieśń na wyjście

Zatem stało się, wyruszam dzisiaj na Kilimandżaro. Niech wiatr dmucha w dobrą stronę. Nitka turystycznej osnowy: Kraków - Poznań - Berlin Tegel - Amsterdam - Nairobi - Kilimanjaro Airport. Trek: start 11 stycznia, 6 dni, Machame Route. Następny kontakt z Moshi.

Dookół Światoła - inkubator idei

Bracia i Siostry, Wielkimi krokami zbliża się termin kolejnej wyprawy, która zyskuje roboczy tytuł Dookół Światoła. Koncept będzie realizowany w kilku etapach. Pierwszym krokiem jest próba zdobycia Kilimandżaro. Planowany start - 9 stycznia roku pańskiego 2012. Kolejnym krokiem - i jak dotychczas ostatnim pewnym - jest zakontraktowana medytacja w ruchu na górze o dźwięcznej nazwie Aconcagua w Ameryce Południowej. Co będzie dalej? Nie wiadomo - czas pokaże. Jak podczas imprezy zwanej Bardo Experience - dysponuję biletem w jedną stronę. Cały czas w jedną stronę. Bogowie świata tego - miejcie koncept rzeczony w swej opiece. O panie kontynentów - puśćcie. Rzekłem.