Dekadencja strefy pogranicza
Ciekawym problemem podróżniczym jest przechodzenie małych, drogowych przejść granicznych gdzieś na krańcach naszego świata. Przejścia graniczne to podwójny koniec świata zmieszany z trzema szczyptami "nigdzie". Dla obu graniczących że sobą krajów nie ma już "dalej", wszak wszystko, co należy do kraju, już było. Ja jestem w tym wszystkim zawieszony w nieświecie, pomiędzy jedną a drugą przygodą. Przejścia graniczne są odrapane, złuszczone, zakurzone. Strażnicy z psami, długa broń, wszechwładza wojska, walutowe koniki - stare wygi o wysokim poziomie cwaniactwa, taksówkarze i busiarze - orły lokalnego transportu, nadają tym miejscom unikalną nutkę dekadencji i zepsucia. Chcesz mieć to jak najszybciej z bani i jechać dalej, ale jakoś nie możesz odmówić temu miejscu dziwacznego uroku.