Salam Spoko Maroko
Maroko zaskakuje po kilkakroc. Po pierwsze - nie ma swiezo wyciskanych sokow na ulicy, do diaska! Wprawdzie mozna dostac sok w kazdej restauracji dla bialasow, ale nie jest wyciskany na miejscu. Leja toto z duzej butli i nikt poza tworca nie wie skad ten sok pochodzi. Natomiast po opowiesciach spodziewalem sie, ze tutaj na kazdym rogu bedzie jakias wyciskarka, a tymczasem - ku naszemu zaskoczeniu - takowej brak. Nie ma, znaczy sie. Po drugie - ludzie (zazwyczaj) diabelnie mili i malo naganiaczy. Oczywiscie lokalnej goscinnosci daleko do krajow typu Gruzja czy Iran, niemniej jednak i tak calkiem dobrze gosciom idzie. Na tyle dobrze, ze dzisiaj stwierdzilem, ze panuje tutaj spokoj, cisza i sielanka. Ale - nie chwalmy dnia przed zachodem slonca - to dopiero trzeci dzien, dojechalismy dopiero do Fes bujajac sie wprzody przez medyne Tangieru, zatem przed nami jeszcze kawal drogi i sporo przygod. Zeby jednak nie bylo nadmiaru zachwytu - jak sie gosciom cos nie spodoba, to potrafia rzuci