Rzecz o dzikach i ludziach
#VistulaMyLove Rozdział: GOŚCIE, CZYLI RZECZ O DZIKACH I LUDZIACH Już kładłem się spać jak usłyszałem dźwięk silnika. Myślałem, że dochodzi z drugiego brzegu rzeki. Tymczasem dźwięk stopniowo przybliżał się do mojej wyspy, aż uświadomiłem sobie, że ktoś przypłynął motołódką i zatrzymał się w zatoczce, nad którą spałem. No jasne. Przecież to jedyna spokojna zatoczka w promieniu kilku kilometrów, wszak szukałem jej dość długo, wcześniej strome brzegi nijak nie nadawały się do parkowania. Podczas ładowania sprzętu w krzaki zdawałem sobie sprawę z tego, że taka fajna zatoczka może podobać się nie tylko mnie i przyciągać potencjalnych gości, ale nie za bardzo miałem wyjście, bo dzień miał się już ku zachodowi i niewiele światła mi zostało. Siedziałem cicho przy zgaszonym świetle i nasłuchiwałem. Dźwięki rozmów, jakieś trzaski, plusk wody. Będą wychodzić na brzeg? Jeśli tak, to wpadną prosto na mój namiot. W pewnym momencie coś mocno huknęło. Kłusownicy? Potem trzy strzały. I cisza.