Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2020

Rzecz o dzikach i ludziach

Obraz
  #VistulaMyLove   Rozdział: GOŚCIE, CZYLI RZECZ O DZIKACH I LUDZIACH   Już kładłem się spać jak usłyszałem dźwięk silnika. Myślałem, że dochodzi z drugiego brzegu rzeki. Tymczasem dźwięk stopniowo przybliżał się do mojej wyspy, aż uświadomiłem sobie, że ktoś przypłynął motołódką i zatrzymał się w zatoczce, nad którą spałem. No jasne. Przecież to jedyna spokojna zatoczka w promieniu kilku kilometrów, wszak szukałem jej dość długo, wcześniej strome brzegi nijak nie nadawały się do parkowania. Podczas ładowania sprzętu w krzaki zdawałem sobie sprawę z tego, że taka fajna zatoczka może podobać się nie tylko mnie i przyciągać potencjalnych gości, ale nie za bardzo miałem wyjście, bo dzień miał się już ku zachodowi i niewiele światła mi zostało.   Siedziałem cicho przy zgaszonym świetle i nasłuchiwałem. Dźwięki rozmów, jakieś trzaski, plusk wody. Będą wychodzić na brzeg? Jeśli tak, to wpadną prosto na mój namiot. W pewnym momencie coś mocno huknęło. Kłusownicy? Potem trzy strzały. I cisza.

Bez pomocy z zewnątrz

Obraz
  #VistulaMyLove   Rozdział: BEZ POMOCY Z ZEWNĄTRZ   Na wycieczkę Wisłą popłynąłem w trybie ekspedycyjnym, czyli postanowiłem zachowywać się tak jakby to była wycieczka poza cywilizacją, bez możliwości podskoczenia do sklepu po drodze. Analogiczne założenie miałem podczas pieszych trawersów Islandii oraz zamarzniętego jeziora w Mongolii. Wszystko po to, żeby poćwiczyć właściwe planowanie dłuższych wypraw. Wszak podczas przygotowania eksploracji obu biegunów, które mam całkiem wysoko na liście, warto umieć oszacować ile sprzętu i zapasów żywieniowych potrzeba na zadany okres, skąd brać prąd i wodę, jak się komunikować i nawigować.   Wprawdzie po drodze, w Mieście Królów i u Mikołaja Kopernika, dostałem kilka łakoci od Sztabu Generalnego (smak pomidora po kilku dniach w krzakach jest zaiste niezapomniany), ale postanowiłem zrezygnować z dobierania rzeczy organizacyjnie kluczowych dla tej wycieczki, np. prądu czy zapasów. W zawiązku z takim założeniem spałem w namiocie na dziko (oprócz dw

Doświadczenie

Obraz
  #VistulaMyLove   Rozdział: DOŚWIADCZENIE   Przed wycieczką na Wisłę nie miałem szczególnie dużego doświadczenia kajakowego. Kilka dni na wodzie spędziłem ze dwie dekady temu, a potem machałem wiosłem sporadycznie. Zatem wszystkiego musiałem się samodzielnie nauczyć w trakcie spływu Wisłą. Podjąłem takie wyzwanie, ponieważ zakładałem, że niedobory w doświadczeniu kajakowym zbalansuję posiadanym doświadczeniem wyprawowym.   W rezultacie pierwszego dnia się nauczyłem jako tako trzymać wiosło. Drugiego dnia nauczyłem się pływać naprawdę prosto, a w okolicach piątego dnia przestałem się z wiosłem szarpać dzięki czemu już nie płynąłem siłowo.   W tym czasie kilka razy niebezpiecznie otarłem się o kontuzje, które mogły mnie wyeliminować z wycieczki. Na szczęście udało mi się znaleźć równowagę pomiędzy wysiłkiem i regeneracją, hamowałem swoje zapędy, żeby przycisnąć "jeszcze bardziej", dobrze jadłem i odpoczywałem kiedy się dało.   Ciekawie było obserwować jak moje umiejętności zmi

Bogactwo samotności

Obraz
  #VistulaMyLove   Rozdział: BOGACTWO SAMOTNOŚCI   Samotna wycieczka jest totalnie inna od wycieczki w grupie. Różnice są fundamentalne, szczególnie w zakresie specyfiki przeżycia takiego doświadczenia.   Dla solisty wszystkie doznania są o wiele bardziej intensywne, ponieważ nie ma możliwości konsultacji z innymi członkami grupy, samodzielnie wykonuje każdą czynność i podejmuje każdą decyzję. Grupa zmniejsza natężenie poszczególnych bodźców, poprzez interakcję następuje rozmycie i wygładzenie strumienia wrażeń.   Solista nie ma się z kim dzielić swoimi spostrzeżeniami, dlatego stają się one o wiele bardziej wyraziste. Czas zdaje się płynąć wolniej, minuty nie znikają w tempie światła jak podczas przyjacielskiej pogawędki, która potrafi rozładować napięcie wynikające ze zmęczenia, niepewności czy słabszego dnia. Fakt dzielenia się własnymi odczuciami z innymi potrafi je okiełznać. Jak pojechałem na solową wycieczkę dookoła świata przez jakiś czas miałem poczucie deficytu grupy. Myślałe

Rzecz o solistach

Obraz
  #VistulaMyLove Rozdział: RZECZ O SOLISTACH   Samotna wycieczka diametralnie różni się od wycieczek w grupie.   Po pierwsze primo: bezpieczeństwo. Dla solisty nawet z pozoru niegroźne wydarzenia mogą przyjąć bardzo zły obrót, ponieważ nie ma nikogo, kto mógłby zareagować, pomóc, podtrzymać; w kluczowym momencie podać dłoń. Podejmowanie decyzji również obarczone jest większym ryzykiem błędu, bo jak skądinąd wiadomo - co dwie głowy to nie jedna.   Nie bez przyczyny mówi się, że podczas wyprawy "jeden plus jeden to trzy, a nawet cztery". Warto o tym pamiętać podczas przygotowań i samej wycieczki - trzeba scenariusze układać ze świadomością, że jedzie się samemu. Dotyczy to zarówno wycieczki kajakowej Wisłą, spaceru po zamarzniętym jeziorze w Mongolii, jak i pieszego trawersu Islandii. Ergo: każdej .   Po drugie primo, czyli o przeżywaniu samotności w terenie, będzie w następnym rozdziale...   Projekt: solowy spływ kajakiem całą żeglowną Wisłą: z Goczałkowic do Gdańska. 13 dni,

Wysiłek

Obraz
  #VistulaMyLove Rozdział: WYSIŁEK Podczas wycieczki Wisłą miałem wyzwanie strategiczne: jak zarządzać rytmem wysiłek-regeneracja, żeby zdążyć w wyznaczonym czasie, ale jednocześnie nie przesadzić i nie zamęczyć się przed metą. Odpowiednia taktyka była ważna, bo machałem rękami zazwyczaj 12 godzin dziennie, czasem dłużej. Gdybym zbyt mocno przycisnął, mógłbym się skontuzjować i byłoby po wycieczce. Klops nad klopsy.   Byłem wsłuchany w sygnały, które dawało mi ciało i jeśli tylko czułem przeciążenie w jakimś obszarze, korygowałem chwyt, rozstawienie dłoni, szukałem optymalnej konfiguracji. Starałem się nie nadwyrężać: nawet jak czułem siłę na jeszcze jedną godzinę jazdy, kończyłem zgodnie z założonym na dany dzień planem i szukałem miejsca na obóz. W okolicach piątego czy szóstego dnia miałem mocno przeciążone oba przedramiona, na tyle solidnie, że zacząłem się tym martwić. Ale po serii korekt techniki wiosłowania, kontuzje przeminęły z wiatrem i od pewnego momentu wycieczka szła już