Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2012

Imię nieporządne

- Como te llamas? - Kuba. - Kuwa? Como la isla? - Si. Prolog Dla hiszpańskojęzycznych ludów autochtonicznych moje imię brzmi dość nietypowo. Jako że w ich systemie dźwiękowym B wypowiada się praktycznie tak samo jak nasze W, nazywają mnie Kuwa. Kulminacja Przy Kuwy wypowiedzeniu w polskim uchu niebezpiecznie zaczyna tańczyć złowieszcze R, które usilnie chce zająć swoje zwulgaryzowane miejsce w lekko się prowadzącym szeregu liter... Epilogu brak

Galapagos

Galapagos to takie wyspy. Archipelag, znaczysie ("Znaczysie" to takie twory z archipelagu Desygnatus). Wyspy są bardzo słabo zaludnione, większa część to park narodowy, do którego mają wstęp tylko naukowcy, no i - rzecz jasna - żółwie. Dla turystów odsłania się jedynie mały rąbek tajemnicy. A tajemnica - niczego sobie, godna swej legendy. Na tej szerokości geograficznej, czyli mniej więcej na równiku (około pół stopnia na południe od tegoż), przyroda jest niezwykle bogata, soczyście wypełnia każdy element systemu. Wyspy wizualnie nadestetyczne, potrzaskane skały gęsto porośnięte zielonym, z daleka złudnie przytulnym kobiercem, po którym jedynie z maczetą przyjdzie się zagubionemu podróżnikowi błąkać. Bo jeśli szlak jest nieprzetarty, to do przejścia absolutnie się nie nadaje - wszelkiego rodzaju trawy, krzaki, drzewa i inne okazy zarówno autochtonicznej jak i gościnnie tutaj występującej flory zajmują każdy skrawek żyznej, wulkanicznej gleby; a wszystko poplątane, pogęstwi

Pacyfikacja

Oto wycinki z dziennika pokładowego: (...) Dzisiaj widzieliśmy wielu przedstawicieli lokalnej fauny i folklory. Z fauny odwiedziły nas – wprawdzie z dystansu – delfiny, dwa rekiny i jeden niezidentyfikowany obiekt kroczący po wodzie. Może to była ryba, może początkujący Chrystus, dość powiedzieć, że to coś było małe i kroczyło, a właściwie biegło po falach nieopodal naszej łajby. Z folklory widzieliśmy dwie lodówki (sic!), ale w środku nie było zmrożonej lemoniady z kocimiętką, więc trochę zrzedły nam miny. Jak każda rzecz, również dzisiejsze objawienie fauny ma swoje dwie przeciwstawne strony. Dobrą stroną jest sam fakt obcowania ze światem zwierząt. Zła wiadomość jest taka, że nie popływamy na pełnym oceanie z powodu organoleptycznie udowodnionej obecności rekinów. I to całkiem dużej populacji, jeśli w ciągu 12 godzin wypatrzyliśmy dwa osobniki. (...) [o delfinach] To strasznie pocieszne stworzenia. Jedynie ciemne szramy blizn po zębach, bo przecież nie pazurach (w

Wychodzimy!

A zatem klamka zapadła. Po wielu dniach ciężkiej pracy jesteśmy odpowiednio przygotowani do wyjścia na ocean. Wypływamy w przeciągu kilku najbliższych godzin. Gryplan: 10 do 15 dni zajmie nam dotarcie do Galapagos. Ze względu na dziwne przepisy imigracyjne, możemy tam spędzić tylko kilkadziesiąt godzin, które wykorzystamy na uzupełnienie zapasów, między innymi wody pitnej. Potem ruszamy na Markizy, co nam zajmie minimum 20 dni. Zatem, jeśli nie będę miał dostępu do netu na Galapagos, to słyszymy się mniej więcej za miesiąc, może trochę dłużej - jak dotrzemy do Markizów. Rzućcie okiem na mapy - to dopiero połowa oceanu. Czyli żartów jest bez. Jeszcze kilka szczegółów technicznych. Łajba nazywa się Tropicbird. Ekspedycja ma swoją stronę internetową , można poczytać o szczegółach inicjatywy. Na łajbie popłynie 5 osób: czterech majtków, czyli tak zwana załoga i kapitan, który będzie dbał o nasze wspólne dobro; żeby nikt, na ten to przykład, nie wypadł za burtę podczas porannej toalety.