Dlaczego #VistulaMyLove?


Rozdział: Dlaczego cały projekt opatrzyłem tagiem #VistulaMyLove?

Wisła to wspaniała rzeka, która złapała mnie za serce już pierwszego dnia. Jako mieszkaniec Krakowa byłem przyzwyczajony do statecznej rzeki, która powolnym nurtem toczy się przez miasto. Tymczasem Wisła, która w większości swojego biegu jest nieuregulowana i jedynie od czasu do czasu jest przecinana tamami, np. zaporą we Włocławku, jest nieprzewidywalnym akwenem, w którym wody płyną wyjątkowo chyżo, szczególnie w jej górnym biegu. Pierwszy kontakt z rzeką nauczył mnie pokory, którą czuję do dzisiaj.
 
To jest tysiąc kilometrów głuszy ciągnącej się przez całkiem ludny kraj pasem odizolowanym od świata przez szeroko rozstawione wały przeciwpowodziowe, zza których wystają jedynie dachy i kominy domostw. Dzięki temu z powierzchni rzeki nie widać otaczającej cywilizacji; słychać ją i widać inne jej pośrednie świadectwa, niemniej jednak nie ma z nią bezpośredniego kontaktu - wiesz, że oni tam są, ale ich nie widzisz... Od czasu do czasu pojawiają się większe miasta czy elektrownie, przepływa się pod mostami, ale w większości trasy płynie się w otoczeniu natury. Nad brzegami mieszka mnóstwo ptactwa, czaple widziałem praktycznie codziennie, raz chyba trafiłem na orła, są też ostoje bobrów, które głośno młócą ogonami na widok zbliżającego się kajaka i błyskawicznie znikają pod wodą; widziałem lisy i mnóstwo kopytnych, raz mnie odwiedziły dziki.
 
Każdy dzień na Wiśle przynosił nową przygodę i nowe wyzwania.
 
Podczas spływu akwen zmienia się z dnia na dzień, pierwotnie wąski i szybki, w okolicach Sandomierza rozlewa się szeroko, by meandrować pomiędzy wyspami, łachami i wypłyceniami. Nurt rozdziela się, by potem dynamicznie połączyć, trzeba się nauczyć ten rytm czytać i wybierać odpowiednią odnogę.
 
Po drodze jest wiele przeszkód: bystrza, mielizny, zapory, z gwiazdą polskiej hydrotechniki na czele, czyli ruchomym jazem w Połańcu (podnoszonym ponoć pneumatycznie), śluzy, które wymagają koordynacji z obsługą, która uruchamia cały proces przepompowywania.
Woda w rzece kotłuje się, szczególnie gdy masy wody spotykają się za półwyspem czy wyspą, pojawiają się wiry wielkości kajaka, które potrafią go obrócić w poprzek, jeśli się ich wprzódy ich nie zauważy. Z dna wystają przeróżne gałęzie, stare, powalone drzewa, głazy. Podczas nawigowania trzeba zatem stale uważać, podobnie jak podczas jazdy na rowerze. Nie można po prostu rzucić wiosła i płynąć swobodnie z nurtem.
 
Z dnia na dzień uczyłem się Wisły i z dnia na dzień coraz bardziej ją lubiłem. To był wspaniały projekt. Wycieczka Wisłą już zawsze będzie ze mną i we mnie. Fajnie, że mamy u siebie takie atrakcje. Przygoda rzeczywiście czai się tuż za rogiem.
 
Projekt: solowy spływ kajakiem całą żeglowną Wisłą: z Goczałkowic do Gdańska. 13 dni, dystans ~1000km.