Ej, white man!

Autochtoni nie zwracają na mnie zbyt dużej uwagi, nie ma gapiozy na białasa - pewnikiem są przyzwyczajeni. Od czasu do czasu lokalni coś do mnie zagadują, zazwyczaj zaczynając od "Ej, white man!". Nie wygląda to na super przyjacielskie - choć nie zdążyłem sobie jeszcze wyrobić opinii co to za styl, czy zaczepny, czy żartobliwy. Za tydzień będę wiedział.

Z drugiej strony na ulicach nie widać zbyt wielu białasów a oferta hostelowa jest dość uboga - w Kingston nie wytworzyły się dzielnice dla turystów (baza noclegowa, sklepy z pamiątkami, itd). Widocznie to nie jest backpackerski kurort klasy Varanasi.