Do dwoch razy znika

W Argentynie na dworcu atutobusowym gosciowi zniknal aparat. Coz, polozyl sprzet na ziemi i pakowal duzy plecak podczas procesu waporyzacji sprzetu wizualizacji dwuwymiarowej.
Chile, ostre Chile, przywitalo nas ostrym sloncem i zrecznymi rekami, ktore w metrze wyiskaly maly plecak gosciowi. Plecak wyszedl, dokumenty lacznie z paszportem i kartami platniczymi wyszly, problem przyszedl. Przyszedl do tego samego goscia, ktory pozegnal sie dwanascie godzin wczesniej z aparatem.

Tak, nieszczescia chodza trójkami - jedna przyczyna i dwa skutki.