Drugie spojrzenie

Dzisiaj Santiago przedstawiło się zdecydowanie od lepszej strony. Otulony trzydziestoma Celsjuszami snułem się po sennym mieście, które ewidentnie ma w sobie ukryty potencjał. Ponad standardowym wielkomiejskim chłamem pojawiają się rzeczy warte uwagi i odkrycia, których z powodu ograniczonego czasu nie było mi dane odkryć. Muzea (widziałem dzisiaj muzeum sztuki współczesnej), życie kulturalne, nocne, góry nieopodal... Pewnie długo by wymieniać.

Za to - żeby nie popadać zanadto w zachwyt - na targu rybnym zjadłem 'Najgorszą zupę rybną świata'. Powinniśmy zaprosić tutaj media, które lubią taplać się w informacjach drastycznych, krwią ociekających, pełnych rzeczy odrażających, stawiających w ogniu pogranicza dobrego smaku.