Skalny Straznik

Bracia i Siostry,
Skalny Straznik wpuscil i wypuscil. Jestesmy juz bepiecznie na dole.
Bilans strat: jedna osoba w grupie dorobila sie jednoczesnie odmrozen i oparzen slonecznych na twarzy. Ja mialem delikatne odmrozenie pod krawedzia okularow na lewym policzku i sloneczna czerwien tam, gdzie nie nalozylem kremu.

Cala impreza zajela 11 dni. Wspinalismy sie 9 dni razem z aklimatyzacja, na szczycie stanęliśmy 16 lutego roku pańskiego ostatniego, 10 dnia spadlismy do bazy zwanej plaza de mulas, 11 dnia wyszlismy z parku narodowego.
Gora okazala sie najtrudniejszym szczytem, po ktorym do tej pory deptalem. Na pewno jest wymagajaca fizyczne i psychicznie - powiada sie, iz zawartosc tlenu jest tutaj tak niska, ze warunki sa porownywalne do osmiotysiecznikow. Jak lokalna wiesc niesie niektorzy aklimatyzuja sie tutaj przed Everestem...
Przez wladze parku sezon zostal podzielony na trzy czesci. Kazda czesc ma inna cene. Sezon wysoki (mniej wiecej styczen) kosztuje 1000 dolarow, polsezon (do 20 lutego) kosztuje 500, sezon niski (do 14 marca) kosztuje 350. Potem obozy sie zwijaja i praktycznie nikt nie  buja po masywie. My wspinalismy sie w tak zwanym polsezonie - koszt byl nizszy, ale ryzykowalismy z gorsza pogoda. Najwieksza trudnoscia sa silne wiatry i niskie temperatury. Ludzie wracaja z tej gory bez palcow, jesli za dobrze sie nie przygotuja... Ten rok byl ponoc do tej pory bardzo bezpieczny - nikt nie zginal (w poprzednim sezonie ostatni spacer wykonalo tutaj 6 osob), natomiast podczas naszej wyrypy helikopetery zabraly dwie osoby, ktore osleply z powodu braku lub wad okularow przeciwslonecznych.

pozdro, Truposz, jeszcze zywy...