W stronę Indonezji
Idzie nowe!
Czas na nas Indonezję - dzisiaj wylatuję na Bali. Jak zwykle nie mam żadnego gryplanu. Raczej ominę góry, bo ponoć to wielka atrakcja turystyczna z tabunem białasów przywożonych pod szczyt samochodami. W sumie mam 10 dni, czyli jak zwykle będę żył w absolutnym niedoczasie. Ale raczej zaplanuję tę część wyjazdu bardzo spokojnie, wręcz kontemplacyjnie - odwiedzę Bali i Javę, poszukam jakiejś spokojnej wioski z dala od plaż i drogich hoteli. Poczytam, pobiegam, poćwiczę.
Potem czeka na mnie Malezja, a potem, choć trudno w to uwierzyć... Miasto Królów.
Czas na nas Indonezję - dzisiaj wylatuję na Bali. Jak zwykle nie mam żadnego gryplanu. Raczej ominę góry, bo ponoć to wielka atrakcja turystyczna z tabunem białasów przywożonych pod szczyt samochodami. W sumie mam 10 dni, czyli jak zwykle będę żył w absolutnym niedoczasie. Ale raczej zaplanuję tę część wyjazdu bardzo spokojnie, wręcz kontemplacyjnie - odwiedzę Bali i Javę, poszukam jakiejś spokojnej wioski z dala od plaż i drogich hoteli. Poczytam, pobiegam, poćwiczę.
Potem czeka na mnie Malezja, a potem, choć trudno w to uwierzyć... Miasto Królów.