Teheran

W Astarze wsiadlem od razu w busa do Teheranu. Dziewiec godzin jazdy na poludnie po calkiem dobrych drogach.

Okazalo sie, ze moje spontaniczne dzialanie bylo troche zanadto odwazne, gdyz poniewaz wyladowalem w stolicy okolo dziesiatej w nocy, pomimo starej zasady, ktorej probowalem - jak widac nie zawsze skutecznie - przestrzegac, zeby do duzych miast nie wjezdzac noca. A Teheran to jest Miasto - ponoc ma 16 milionow mieszkancow. Moglem zaczekac na jakis nocny autobus i dojechac do stolicy o poranku. Ale coz, mleko sie rozlalo, a piwo zostalo nawarzone. W tej sytuacji nie pozostalo mi nic innego jak po prostu dzialac i opracowac trase do hotelu, w ktorym - notabene - nie mialem zadnej rezerwacji, co podkreslalo nieco pikanterie sytuacji.

Po wyjsciu z autobusu jak zwykle natknalem sie na kilku taksowkarzy i innych cwanych atutochtonow, ktorzy probowali mi zamacic w glowie. Na szczescie przechodzil nieopodal jeden z moich towarzyszy podrozy i zapytalem go o koordynaty. Chlopak poklikal z taksowkarzami na temat ceny, ale jak uslyszal ich pierwsza oferte to az z oburzenia westchnal, machnal na nich reka i pokazal mi jak dojsc na przystanek autobusowy. Tam dopadlem kolejnego Persa, ten po spolecznych konsultacjach wsadzil mnie do jakiegos autobusu i powiedzial innemu podroznemu, zeby mi wskazal gdzie mam wysiasc. Najciekawsze jest to, ze zaden z nich nie mowil po angielsku, wiec porozumiewalismy sie na migi. Po jakis 15 kilometrach (tak przynajmniej wynika z mapy) wydobylem sie z wehikulu i przeszedlem po ciemnych i cokolwiek opustoszalych ulicach stolicy jakies dwa kilometry tylko po to, zeby sie dowiedziec, iz moj hotel nie ma juz wolnych miejsc. Na szczescie nieopodal znajdowala sie inna noclegownia, ktora przyjela mnie w swoje ramiona konczac te przygode powodujaca u mnie maly dreszczyk emocji. Nie za duzy, ale jednak obecny.

W ten oto sposob zrealizowalem jeden ze swoich glupich pomyslow.

Mieszkancy stolicy sa bardzo mili. Ludzie sie tutaj do siebie usmiechaja, a jak przyjdzie bialas z jakim glupim pytaniem, to staraja sie pomoc. Jak na stolice takiego kraju to dobry wynik. W stolicach nigdy nie jest za fajnie, wiec mam nadzieje, ze jesli tutaj jest milo, to prowincja tego kraju bedzie boska.

Dzisiaj dzien organizacyjny - musze przygotowac sie do dalszej czesci wyprawy.