Powroty to dobry moment, żeby rzec co nieco o nostalgii, bo w finałowej fazie podróży można się spodziewać jej punktów kulminacyjnych. Czy tęsknię za światem, który zostawiłem za sobą? Owszem, tęsknię. Za pewnymi rzeczami. Są też takie, do których absolutnie mi nie spieszno. Jestem włóczykijem, długo nie zagrzeję miejsca, ale otaczająca mnie przestrzeń ma niejednolitą strukturę, istnieją punkty, które lubię bardziej... Tęsknię za przyjaciółmi, przedmiotami, które czynią życie wygodnym, miejscami, drobnymi, wypracowanymi przez lata nawykami. Tęsknię za swoim łóżkiem, czystą, pachnącą pościelą i wanną pełną gorącej wody. Bieżącą, ciepłą wodą. I czystymi ciuchami, wypranymi w normalnej pralce, wysuszonymi jak pan bóg (albo bogowie) przykazał. Tęsknię również za oswojoną i bezpieczną przestrzenią, którą doskonale znam. Tęsknię za drobnymi przyzwyczajeniami, o których powoli zaczynam zapominać. Lubiłem przecież spacery po mieście z łokiem na uszach, koncerty w krakowskich piwnica...