Ramelau

Okazało się, że transport publiczny tutaj nie istnieje, więc przebujałem dzisiaj na butach do wioski, gdzie się zaczyna szlak na Ramelau - najwyższy szczyt Timoru Wschodniego. Po krótkim odpoczynku wlazłem na szlak i dotarłem na szczyt tuż przed zachodem słońca.

W sumie wytrzaskałem  ponad 40 kilometrów. Przechodziłem przez kolejne osady, zrobiłem mnóstwo zdjęć, poznałem dużo ludzi, każdemu odpowiedziałem na powitanie. Mijały godziny, ‘dzień dobry’ zamieniło się w ‘dobre popołudnie’, wreszcie w ‘dobry wieczór’. Niestety im bliżej początku szlaku, tym więcej dzieciaków chciało ode mnie dolara. Poza tym nie ma na co narzekać; ludzie przemili, roześmiani, serdeczni. Akcja zajęła mi bite dziesięć godzin, zmęczyła jak diabli, ale ucieszyła z powodu osiągnięcia celu. Siedzę teraz w namiocie postawionym na tymże celu, samym jego szczycie, prawie trzy tysiące metrów nad poziomem morza i skrobię niniejsze wspomnienie. Kilka godzin temu zaszło słońce, które dało niczego sobie spektakl kolorystyczny, nade mną kręci się krzyż południa, a nieopodal stoi Matka Boska z rozłożonymi rękami błogosławiąc północy, czyli kierunkowi, w którym leży stolica państwa. Może przypadek, moze symboliczny gest fundatora. 

Jakiś czas temu usłyszałem wrzask. O tej porze nie spodziewałem się tutaj absolutnie nikogo, więc odludzki hałas całkowicie mnie zaskoczył. Eh, chciałbym zobaczyć swoją minę nanosekundę później, gdy otwierałem błyskawicznie namiot, żeby zobaczyć kto przyszedł. Zobaczyłem gościa, który podszedł do Matuli i zaczął się modlić. Potem podszedł do mnie niosąc coś pod pachą. Wiedziałem co to jest, ale tego bardzo nie lubiłem. Od razu nie lubiłem. Gość miał ze sobą podstawowe narzędzie ogrodnicze w tej części kuli ziemskiej, czyli maczetę. A ja nie lubię, jak ktoś buja się przy mnie z bronią lub próbuje mi nią przed nosem wymachiwać. Na szczęście na niemiłym wrażeniu się skończyło. Pogadaliśmy chwilę – on po swojemu, ja po swojemu (bo nie widzę powodu, żeby do kogoś, kto nie zna angielskiego mówić po angielsku, równie dobrze może to być dowolny inny język, a któryż inny może być lepszy od ojczystego?). Okazało się, że to ochroniarz jakiejś tam stacji radiowej. Śpi w kontenerze nieopodal. Czyli przyszło mi spędzić noc w punkcie strategicznym. Bu ha ha.